niedziela, 12 lipca 2009

M&S "Italian Cooking School"

Dziś potrawa kuchni włoskiej znana chyba wszystkim, ale i przepisów na sos boloński jest dużo, mozna powiedzieć - co za filozofia, podgrzać mięso mielone, dodać pomidorów i gotowe, ale ja nie wyobrażam sobie sosu bolońskego bez selera naciowego na przykład. Taki prawdziwy sos boloński jest właściwie potrawą dość złożoną, robi się go z różnych rodzajów mięsa i długo gotuje, ale dziś uproszczona wersja ze wspomnianej już książki "Italian cooking school" wydanej przez M&S, w której znaleźć można ducha włoskiej kuchni.


Spagetti Bolońskie


Oliwa z oliwek
1 cebula, drobno posiekana

2 ząbki czosnku, posiekane
1 marchewka, posiekana
1 łodyga selera naciowego, posiekana
50g pancetty (boczku) drobno pokrojonego
350g wołowego mięsa mielonego
1 puszka pomidorów posiekanych
2 łyzeczki suszonego oregano
125ml czerwonego, wytrawnego wina
2 łyżki koncentratu pomidororwego
Sól, pieprz świeżo mielony
Parmezan
Makaron spagetti, najlepiej razowy

Podgrzej troszkę oliwy na duzej patelni (ja użyłam oliwy z oliwek nie extra vergin, ponieważ podczas smażenia i tak straciłaby ona swoje cenne właściwości), dodaj cebulę i smaż około 3 minuty (aż zmięknie). Dodaj czosnek, marchew, selera i boczek i smaż kolejne 3-4 minuty aż zaczna brązowieć.
Dodaj wołowinę i smaz na duzym ogniu kolejne 3 minuty, domieszaj pomidory z puszki, oregano i wino i zagotuj. Zmniejsz ogień i duś około 45 minut. Dodaj koncentrat i dopraw sola i pieprzem.
W międzyczasie ugotuj makaron według instrukcji na opakowaniu, dodaj ugotowany makaron do sosu, wymieszaj, nałóż na talerze i podawaj posypane parmezanem.

Smacznego!



Dopajanie niemowląt


Jak już pisałam, będzie tu nie tylko o jedzeniu ale i o odżywianiu, małych i dużych :) Jakiś czas temu zajęłam się problemem dopajania niemowląt (gdy moj maluszek musiał zmienić moje mleko na formułę), wiele zostało napisane na temat karmienia piersią i łatwo doczytać że dzieci na mleku mamusi nie potrzebują dopajania nawet w upały, gorzej z informacją o potrzebach dzieci na sztucznym mleku.

Przeszłam sama poszukiwania na ten temat i wyrobiłam sobie już zdanie, którym chętnie się podzielę. Szkoda ze mało jest rzetelnej informacji na ten temat, posiłkując się internetem najszybciej można znaleźć dyskusje na forach internetowych, w których zastępy doświadczonych mam radzą mamom niedoświadczonym i w których na temat dopajania mozna przeczytać jedno - dzieci na butelce trzeba dopajać. Czasami nawet mamy podają bardzo konkretne informacje typu - dziecko karmione sztucznie powinno wypijać tyle ml ile wynosi jego jedna porcja mleka. Skąd ta wiedza w narodzie się bierze nie wiem, ale wiem do czego prowadzi.
Otóż niemowlęta karmione mieszanka mleczną również nie potrzebują dopajania, a juz na pewno nie muszą wypijać tyle ile wynosi ich porcja mleka. Ktoś kto kiedykolwiek przygotowywał mieszankę mleczną musi się zgodzić, że składa się ona głównie z wody, stąd spokojnie zaspokaja ona zapotrzebowanie na płyny niemowlęcia, niestety mamy widzą że ich pociechy nie chcą pić dużej ilości wody albo w ogóle niechcą pić wody i przekonane ze dziecko musi pic coś oprócz mleka podają herbatki ziołowe dla niemowląt, ktore dzieci piją nie dlatego że są spragnione, ale dlatego, że te herbatki są słodkie.
Nie twierdzę że dopajać nie można, można, a nawet jak niemowlę ma problemy z zaparciami to trzeba, nieprawdą jest jednak że każde dziecko na butelce musi pić, nie musi. Przykładem niech bedzie mój syn, który od okolo 2 miesięcy jest na mleczku sztucznym (niestety - ale to inny temat) i na początku odmawial picia wody, nie podawałam nic innego, i mimo rad innych mam, mały sie nie odwodnił, odkąd wprowadzam do jego diety jedzenie stałe, powoli zwiększa się jego pragnienie i z zadowoleniem obserwuję jak zaczyna lubić wodę, wypija jej coraz więcej i jestem pewna że zrobiłam dobrze.
Wiem, że czasami ziołowe herbatki są potrzebne by pomóc na trawienie proponuję jednak używac wtedy zwykłych ziół, zaparzonych i delikatnie rozrzedzonych zamiast wysoko przetworzonych herbatek dla niemowląt, słodzonych glukozą, które na marginesie popularne są w Polsce a zupełnie niedostępne w Anglii, gdzie mieszkam - a mamy tu jakoś sobie radzą i dzieci nie padają masowo z odwodnienia.
Dla tych którym mój przykład nie wystarcza chciałabym dostarczyć więcej dowodów:
- kilka artykułów w internecie tu tu i tu,
- w żadnym schemacie żywienia niemowląt nie spotkałam informacji że karmione miesznką niemowlę trzeba dopajać,
- w żadnym z poradników które posiadam ani w żadnym z czasopism dla rodziców, w rozdziałach poświęconych karmieniu butelką nie ma wzmianki o tym że dziecko trzeba dopajać,
- na żadnym sztucznym mleku nie ma napisane, że oprócz niego należy podawać niemowlęciu inne płyny.

Stąd mój apel: drogie mamy, nie wyrabiajmy u swoich pociech nawyku picia słodkich napojów od maleńkiego jeżeli nie musimy. Woda najlepiej zaspokaja pragnienie, a dzieci przyzwyczajone do słodkich smaków piją z łakomstwa a nie z pragnienia.

Z życzeniami zdrówka dla naszych pociech!

Maja



sobota, 11 lipca 2009

M&S "Chinese cooking school"

Dzisiejszy przepis pochodzi z książki "Chinese cooking school" wydanej przez M&S, którą ostatnio dostałam w prezencie bez okazji (a takie najbardziej lubię) od moich mężczyzn wraz z książką "Italian cooking school". Książki fajne. Tyle w zasadzie napisać o nich wystarczy, żadna tam skarbnica wiedzy o chińskiej czy włoskiej kuchni, tylko małe spisiki prostych i szybkich przepisów kuchni mniej lub bardziej chińskiej i włoskiej (odpowiednio). Doceniam w takich książkach to, że naprawdę zachęcają do wypróbowania tych przepisów na co dzień i są użyteczne dla ludzi nawet z małym doświadczeniem kulinarnym.
Na pierwszy ogień poszło pikantne tofu, o jakież było moje zdziwienie, gdy nie dostałam tofu w baardzo dużym tesco niedaleko którego mieszkam...


Pikantne tofu



250g tofu pokrojonego w 1cm kostkę
4 łyżki oleju z orzeszków ziemnych
1 łyżeczka startego świeżego imbiru
3 ząbki czosnku, zmiażdżone
4 młode cebulki ze szczypiorem, posiekane
1 mały brokuł, podzielony na różyczki
1 marchew, pokrojona w słupki
1 żółta papryka, pokrojona w słupki
250g grzybów shiitake, posiekanych (zastąpiłam moczonymi suszonymi podgrzybkami)

Marynata:
5 łyżek wywaru warzywnego
2 łyżeczki mąki kukurydzianej
2 łyżki sosu sojowego light
1 łyżeczka cukru (zastąpiłam fruktozą)
duża szczypta płatków chilli

Składniki marynaty wymieszać w misce, dodać tofu, wymieszać i odstawić przykryte na 20 minut.
Wok lub dużą patelnię rozgrzać, wlać 2 łyżki oleju i smażyc tofu z marynatą mieszając aż bedzie złote i chrupiące, wyjąć tofu z patelni i odstawić.
Rozgrzać pozostały olej i smażyć mieszając cebulę z czosnkiem i imbirem przez pół minuty, dodać resztę warzyw oraz grzyby i smażyć mieszając przez 5 minut. Dodać tofu by je podgrzać, wymieszać i serwować z ryżem lub jak ja z surówką z białej kapusty.

Smacznego!

środa, 8 lipca 2009

No i stało się :)

Postanowiłam zacząć pisać blog, o czym? o kuchni, dlaczego? bo to moja pasja, co w tej kuchni robię? głównie poszukuję - dobrych smaków i zdrowia dla mojej rodziny, blog będzie więc o gotowaniu, takim dorosłym i takim dla dzieci bo mam kilkumiesięcznego syna, który właśnie zaczyna swoją przygodę z "dorosłym" jedzeniem, będzie też trochę o moich przemyśleniach na temat odżywiania i pewnie trochę o różnych innych rzeczach, które wpadną mi do głowy.Zacznę prostym, szybkim daniem, dobrym na lekką kolację lub sniadanie:

Biały ser z pomidorem


Duży pomidor
Pół kostki białego sera
Czerwona cebula
Oliwa z oliwek extra vergin
Ocet balsamiczny
Sól
Pieprz
Liście bazylii

Pomidora i twaróg pokrój w plastry, ułóż na talerzu ser, na nim plastry pomidora, posyp piórkami cebuli, dopraw solą i świeżo zmielonym pieprzem, posyp listkami bazylii, skrop oliwą i octem.
Można podać z chlebem, najlepiej razowym.

Smacznego!